środa, 28 marca 2012

1

Blog zakładam z okazji wiosennych porządków. Planuję od dawna, że będę bardziej poukładana, zorganizowana, zdyscyplinowana. A to oznacza: Wolna! Niezależna! Lżejsza!
Wciąż mi się to nie udaje. Włos potargany, rozwiany na wietrze. Myśli wcale w nie lepszym stanie.
Wszystko miałoby sens, gdybym miała dwadzieścia kilka lat (maksymalnie, oczywiście). Przelotne jak wiosenne deszczyki depresje, kłopoty z pewnością siebie (powiedzmy to wprost: chroniczne nawroty jej braku). Niedojrzałe myśli. Wciąż wydaje mi się, że ja się bawię tylko w dorosłą, że odgrywam jakiś teatr, bo "wypada", bo w listopadzie 2010 roku skończyłam trzydziestkę. A tymczasem... w głowie wciąż wióry!

Znów pisanie jako terapia. Tak było dwanaście lat temu, kiedy zakładałam pierwszego bloga, i tak będzie teraz. Od tego czasu wciąż bloguję, tylko zmieniam tożsamości i adresy, kiedy dociera do mnie, że już nie mogę. Nowy adres to nowy etap. Jak diametralna zmiana fryzury. Okoliczności się zmieniają, styl, świat, ba, nawet blogosfera się zmieniła - a ja wciąż siedzę, i klepię w tych blogach.

Nie potrafię żyć bez pisania.

Gdzieś indziej mam nick i adres znany niektórym. Muszę to napisać, żeby było jasne - ten blog będzie całkowicie anonimowy. Chcę zmienić otoczenie, trochę się wyrwać z tamtego światka, który - choć momentami wspaniały - ostatnio coraz bardziej mnie krępuje. Ciężko się pisze pod presją oczekiwań.

Do roboty więc. Porządkujmy. Swój świat, swoją szafę, swój komputer - i głowę. Nie będzie lekko, bo żyjąc w dwóch krajach, dwóch światach, dwóch kulturach jednocześnie - wszystko się miesza. Ale spróbuję. I o próbowaniu będzie ten blog.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz