piątek, 1 marca 2013

Notka z TU

Jestem na miejscu i mam problem. Chyba faktycznie poprzestawiało mi się we łbie. Kiedy do mnie się tak przylepiło, żeby te 2 kraje - moją ojczyznę i ten "drugi" kraj traktować jako rzeczy przeciwstawne, będące ze sobą w jakimś zderzeniu, konflikcie, sprzeczności? Jakoś tak się stało, że przyzwyczaiłam się do rozdzielania swojego życia na te 2 kraje, jakby niemożliwe było ich pogodzenie. Np. mówię, że ciuchy kupuję tylko w Polsce, a z kolei w T. jest świeże powietrze i lepiej mi się żyje. To są takie kieszonki i etykietki, które jakby uniemożliwiają mi życie naraz dwoma światami. Po co to sobie robię? Przecież to I TAK SĄ moje 2 światy, tak jest i pewnie będzie. Kto wie - może zawsze? Zamiast więc stawiać je w opozycji do siebie, powinnam z nich czerpać na maksa. Zamiast się dołować i tęsknić zawsze za tym, czego nie mam - powinnam się cieszyć, że zamiast 1 kraju, który jest mi przypisany mam 2. Więcej możliwości, szerszy ogląd na świat, szersza perspektywa. Jakie pole do popisu!

To jest właśnie ten problem. Właściwie to już nie jest problem, skoro na to wpadłam. Przyjechałam, zostałam zabrana na solidny lokalny obiad, wygrzałam się w słońcu (zdjęłam płaszcz i było mi idealnie), i naprawdę stwierdzam że nie jest tu tak źle, jak wciąż piszę i myślę. Nie ma co narzekać. Powinnam sama sobie wręcz zazdrościć - zamiast robić z siebie męczennicę.

Ba, na dodatek mam nielimitowany czas pracy i pracę własną! Czym tu się cholera martwić?

Miałam napisać o czyms innym i tak wyszło - nieplanowanie. Ale teraz już spadam, bo mi się zupa gotuje na gazie. Jakby kto pytał, to mężczyzny ze mną nie ma. Codziennie wstaje o 8.30 i o 9 wychodzi do pracy. Wraca około 20-21 totalnie styrany. Ma to swoje dobre strony :) Właściwie to ideał - mam więcej przestrzeni dla siebie.

Cóż, chyba mam fazę haju bo wszystko mi się podoba ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz